Artykuły blog

Witamina C hit czy kit? | DietPro

Witamina C hit czy kit?

 

Wiele osób kojarzy Witaminę C jako cudowny środek na leczenie przeziębienia i wspieranie odporności. Czy rzeczywiście tak jest? I czy trzeba się suplementować tą witaminą? A może jest jeszcze inaczej?

Mało osób pewnie wie, że ludzie oraz nieliczne zwierzęta takie jak świnki morskie, kapibary czy niektóre ptaki utracili zdolność syntetyzowania witaminy C. Oznacza to, że nasz organizm nie jest w stanie sam wytworzyć witaminy C i musimy ją dostarczyć z zewnątrz.  Niedobór witaminy C (kwasu askorbinowego) prowadzi do śmiertelnej dla nas choroby – szkorbutu. Ta choroba była popularna od XV wieku na statkach pośród marynarzy, który nie mieli dostępu do żywności bogatej właśnie w tę witaminę. Obecnie występowanie tej choroby jest praktycznie zerowe. Leczyć można ją jedynie podawaniem właśnie witaminy C.

Na tym przykładzie widzimy, że podaż tej witaminy jest dla nas kluczowa. Natomiast w dzisiejszym świecie ze względu na dostępność jedzenia i jego fortyfikację nietrudno zadbać o odpowiednie dawki tej witaminy wraz z pożywieniem.

Idąc dalej czy zatem witamina C leczy przeziębienie bądź skraca jego objawy?

I tu mamy dużo badań, ale ich wyniki nie są jednoznaczne. Obecnie raczej rysuje się pogląd, że suplementacja witaminą C ma nikły wpływ na skrócenie czasu przeziębienia i żaden na zapobieganie jego wystąpieniom. Natomiast dla osób (sportowców), którzy poddani są bardzo dużym obciążeniom treningowym (maratończycy, narciarze) suplementacja witaminą C zmniejsza o połowę ryzyko przeziębienia.

Bardzo często spotykam się ze stwierdzeniem, że suplementacja witaminą C jest konieczna i to w dużych dawkach.

To teraz fakty.

Zapotrzebowanie na witaminę C u dorosłego człowieka to u kobiet 75 mg a u mężczyzn 90 mg/dobę.

Gdy spożywamy między 30 a 180 mg na dobę to 70-90% tej dawki się wchłonie. Natomiast przy dawkach powyżej 1000 mg wchłanialność spada do 50%.  Dodatkowo witamina C jest witaminą rozpuszczalną w wodzie. Jej nadmiar jest usuwany z organizmu wraz z moczem. W przypadku podawania doustnego nawet bardzo wysokie dawki suplementacji tylko nieznacznie podnoszą jej stężenie w osoczu. Dopiero podawanie dożylnie dużych dawek może wpłynąć na wzrost jej wartości w osoczu. Jednak takie działanie musi mieć uzasadnienie i być ustalone z lekarzem. Tak więc jak widzicie suplementacja dużymi dawkami jest nieskuteczna z trzech powodów:

  1. Spadek wchłanialności wraz ze wzrostem dawek.
  2. Usuwanie nadmiaru z organizmu wraz z moczem.
  3. Brak korelacji między doustną suplementacją a wzrostem poziomu w osoczu.

Czy to zatem kolejny trik marketingowy, aby suplementować tą witaminę? Wygląda na to, że trochę tak.

Chociaż są wyjątki i sytuacje w których potrzebujemy witaminy C więcej.

Kobiety w ciąży i karmiące potrzebują witaminy C więcej odpowiednio 85 i 120 mg na dobę.

Osoby palące powinny dostarczać aż o 40% więcej witaminy C. Podaje się, że osoby palące powinny zwiększyć spożycie o 35-40 mg na dobę. Na niedobory narażeni są nie tylko palacze, ale również bierni palacze.

Osoby, które nadużywają alkoholu też są narażone na niedobory.

Kolejną grupą osób, które mają zwiększone zapotrzebowanie to osoby z nadciśnieniem tętniczym czy diabetycy.

Stres także zwiększa zapotrzebowanie na tą witaminę.

Osoby, które przyjmują często aspirynę powinny mieć na uwadze, że lek ten hamuje wchłanianie witaminy C. To oznacza, że wówczas zapotrzebowanie na nią jest zwiększone.

Kwas askorbinowy jest bardzo wrażliwy na działanie tlenu i wysokiej temperatury. Z tego powodu w czasie przygotowywania posiłków występują duże straty i tak np.:

  • gotowanie to strata 50%,
  • duszenie 30%,
  • obieranie, krojenie 20%.

To kolejny aspekt, który trzeba wziąć po uwagę przy ustalaniu zapotrzebowania organizmu.

Co jest najlepszym źródłem tej witaminy?

Wbrew obiegowym opiniom wcale nie jest to cytryna.

Dla porównania cytryna w 100 gr ma 50 mg witaminy C a liście pietruszki prawie 178 mg. Papryka ma również bardzo dużo, bo aż 144 mg. Ważne jest, żeby patrzeć na produkty przez pryzmat możliwości ich zjedzenia. Bo o ile bez problemu zjemy 100 gr papryki, to mimo że liście pietruszki mają bardzo dużo tej witaminy, to zjedzenie 100 gr pietruszki czy jarmużu już takie łatwe nie jest. Dlatego czasami warto spożyć produkt, który ma mniej jakiegoś ważnego składnika, ale łatwiej go nam włączyć w dietę.

Na prostym przykładzie papryki możemy zauważyć, że zjedzenie 100 gr (nawet biorąc pod uwagę straty przy krojeniu) zaspakaja nasze dzienne zapotrzebowanie, a przecież w ciągu dnia jemy jeszcze inne produkty, które ją zawierają.

Jeżeli jemy warzywa i owoce to z całą pewnością jesteśmy w stanie dostarczyć jej odpowiednią ilość.

Paradoksalnie witamina C może nie leczy przeziębienia, natomiast jest ważna dla nas z wielu innych względów, o czym poniżej.

No więc na co jeszcze wpływa witamina C:
  1. U osób u których występuje anemia warto przyjrzeć się diecie, aby dostarczać odpowiednią ilość tej witaminy, ponieważ polepsza ona wchłanianie żelaza.
  2. Ma też udział w wchłanianiu wapnia – badania mówią o wpływie na gęstość mineralną kości.
  3. Jest niezbędna w procesie wytwarzania kolagenu, dlatego jest tak ważna w utrzymaniu dobrej kondycji naszej skóry.
  4. Przede wszystkim jest aktywnym antyoksydantem, czyli mówiąc w skrócie naturalną substancją, która hamuje reakcje utleniania i blokuje powstawanie wolnych rodników. Ma też wpływ na spowolnienie procesów starzenia i chroni komórki organizmu przed stresem oksydacyjnym. Dlatego powinniśmy dbać, aby nasza dieta była bogata w produkty, które zawierają takie substancje.
  5. Bierze udział w biosyntezie hormonów kory nadnerczy.
  6. Hamuje powstawanie w żołądku rakotwórczych nitrozoamin.
  7. Co ważne odgrywa istotną rolę w metabolizmie lipidów i profilaktyce choroby niedokrwiennej serca.

Cały czas trwają badania nad innymi właściwościami witaminy C takimi jak zapobieganie, wspomaganie czy udział w leczeniu czerniaka, chorób nowotworowych, sepsy, chorób neurologicznych (Parkinson, Alzheimer), chorób układu sercowo-naczyniowego, chorób metabolicznych takich jak cukrzyca typu 2.

Pamiętajmy jednak, że zbyt duże dawki syntetycznej witaminy C sprzyjają tworzeniu się kamieni w nerkach i mogą wywoływać zaburzenia w przewodzie pokarmowym.

Niedobory witaminy C, oprócz śmiertelnego szkorbutu, mogą prowadzić do zmian skórnych, pękających naczyń włosowatych, obrzęków dziąseł czy utraty zębów lub złamań kości.

Tak więc odpowiadając na pytanie w tytule, witamina C to zdecydowany hit i konieczność, bo nasz organizm sam jej nie wytwarza, ale przy dobrze zbilansowanej diecie i braku zaburzeń wchłaniania nie ma konieczności jej suplementacji. 

Jeżeli lubisz czytać ciekawostki o zdrowym życiu i odżywianiu zapraszam do lektury innych moich wpisów. A jeżeli potrzebujesz wsparcia przy ułożeniu zdrowej diety to zapraszam do kontaktu współpracy.

Zapraszam do lektury i dzielenia się swoimi pytaniami i obserwacjami w komentarzach na moim fanpage-u na Facebooku lub Instagramie.

Witamina C źródła | DietPro

Bibliografia:

  1. H. Ciborowska, A. Rudnicka, Dietetyka. Żywienie zdrowego i chorego człowieka.

  2. Biochemia Harpera.

  3. J. Gawęcki, Żywienie człowieka. Podstawy nauki o żywieniu.

  4. M. Jarosz, E. Rychlik, K. Stoś, J. Charzewska, Normy żywienia dla populacji Polski i ich zastosowanie, 2020. 

  5. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8078152/

  6. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5707683/

  7. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/28805671/

Witamina C hit czy kit? Read More »

7 powodów dla których warto jeść miód | DietPro

7 powodów dla których warto jeść miód

Poznaj 7 powodów dla których warto jeść miód

Ale na początek warto odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie:

Czy warto jeść miód?

Odpowiem na początek może trochę przekornie. Miód jest substancją naturalną, nie sztuczną, nie przetworzoną. Również nie jest substancją wysoko przetworzoną czyli taką, która nie jest dla naszego organizmu zdrowa. Jeżeli więc spojrzeć na tą kwestię tak wąsko to odpowiedź brzmi TAK. Warto jeść produkty naturalne, bo pewnie każdemu z nas intuicja podpowiada, że są dla nas zdrowe.

A teraz szczegóły.

Miód składa się głównie z węglowodanów. Dodatkowo posiada składniki drugorzędne takie jak m.in.  aminokwasy, niektóre enzymy, białka, substancje karotenoidopodobne, minerały, witaminy, kwasy organiczne, kwasy fenolowe i związki polifenolowe, w tym flawonoidy. Związki fenolowe są jednymi z najbardziej przebadanych związków w miodzie. To one m.in. przyczyniają się do jego właściwości prozdrowotnych i są odpowiedzią na pytanie dlaczego warto jeść miód.

Bardzo krótko i sumarycznie przybliżę Wam 7 powodów dla których warto jeść miód.

 

Miód ma ich więcej, ale przedstawię te, które są mniej znane. Bo o tym, że miód wspomaga walkę z przeziębieniem, chyba wszyscy już słyszeli.

  1. Numer jeden – czyli najczęściej powtarzana w publikacjach naukowych właściwość miodu to: wspomaganie procesu gojenia się ran. Ze względu na swój skład działa antybakteryjnie, utrzymuje wilgotny stan rany, a jego lepkość pomaga stworzyć barierę ochronną przed infekcją.
  2. Miód jest pomocy w utrzymaniu zdrowia jamy ustnej. Ze względu na swoje działanie antybakteryjne jest skuteczny w leczeniu chorób przyzębia, zapalenia jamy ustnej czy nieświeżego oddechu.
  3. To, że miód łagodzi ból gardła i kaszel wiedzą doskonale producenci pastylek do ssania, bo tam bardzo często głównym składnikiem jest właśnie miód. Tu znowu zastosowanie mają właściwości przeciwzapalne, przeciwdrobnoustrojowe i przeciwutleniające. Miód niszcząc szkodliwe drobnoustroje jednocześnie nawilża gardło i pomaga zmniejszyć uporczywy kaszel.
  4. Schodząc do niższych części przewodu pokarmowego – miód może przyczynić się do zmniejszania dyspepsji, czyli niestrawności. Ta często powoduje ból w nadbrzuszu, wzdęcia, zgagę czy nawet nudności. W jaki sposób, spójrz na opisany mechanizm w kolejnym punkcie.
  5. Miód jest silnym inhibitorem zapalenia błony śluzowej żołądka. Zmniejsza on wydzielanie kwasu żołądkowego i poprzez swoje właściwości antybakteryjne i ochronne przyspiesza gojenie się owrzodzeń wywołanych przez bakterię helicobacter pylori.  Bakteria ta bardzo często odpowiada za dolegliwości ze strony układu pokarmowego, takie jak objawy refluksu, zgagi, zapalenia błony śluzowej żołądka czy za rozwijające się wrzody.
  6. Miód też może wspomóc walkę z refluksem żołądkowym. Gdy spożywamy miód pokrywamy przełyk i wyściółkę żołądka – w ten sposób zapobiegając przepływowi pokarmu i soku żołądkowego w górę.
  7. Badania również wskazują na jego działanie kardioprotekcyjne. Flawonoidy zawarte w miodzie poprawiają rozszarzenie naczyń wieńcowych, zmniejszają zdolność płytek krwi do tworzenia skrzepów a także poprawiają również profil lipidowy.
 

Choć nie wspominam o tym na poniższej grafice są publikacje i badania dotyczące działania przeciwnowotworowego. Duża część z tych badań została przeprowadzona na etapie in vitro lub in vivo, więc za szybko, żeby można było mówić o skuteczności u ludzi.  

Pamiętajmy też, że miód jest silnym alergenem i nie wszyscy mogą go spożywać.

 

Bardzo istotną kwestią jest temperatura w której go spożywamy. Ponieważ bardzo często dodajemy go do gorącej herbaty czy napojów lub wypieków. Miód traci swoje właściwości w temperaturze powyżej 42 stopni. Tak więc, jeżeli chcemy korzystać z jego dobrodziejstw nie zalewajmy go gorącą wodą, bo inaczej stanie się on zwykłym słodzikiem.

Zapraszam do lektury i dzielenia się swoimi pytaniami i obserwacjami w komentarzach na moim fanpage-u na Facebooku lub Instagramie.

Jeżeli lubisz czytać ciekawostki o zdrowym życiu i odżywianiu zapraszam do lektury innych moich wpisów. A jeżeli potrzebujesz wsparcia przy ułożeniu zdrowej diety to zapraszam do kontaktu i współpracy.

Właściwości zdrowotne miodu | DietPro

7 powodów dla których warto jeść miód Read More »

Błonnik i jego wpływ na gospodarkę węglowodanową. Cykl o błonniku część 3 | DietPro

Wpływ błonnika na gospodarkę węglowodanową. Cz. III

 

Tak jak wiecie już z poprzednich części cyklu, błonnik to w dużym skrócie pozostałości komórek roślinnych, które są oporne na działanie enzymów trawiennych człowieka.

Możemy spotkać się z różnym podziałem błonnika w literaturze. Jednak z punktu widzenia wpływu na nasz organizm bardzo przydatny jest podział na frakcję rozpuszczalną i nierozpuszczalną w wodzie. Każda z tych frakcji inaczej oddziałuje na nasz organizm.

 

Ostatnio tutaj opisałam Wam wpływ błonnika na gospodarkę cholesterolową. Dziś przybliżę jaki ma wpływ na gospodarkę węglowodanową.

I tak jak przy cholesterolu znaczenie miała frakcja rozpuszczalna błonnika, tak tutaj też ma ona znaczenie.

Krótko przypomnę co to jest i jak działa frakcja rozpuszczalna.

Frakcja rozpuszczalna błonnika to m.in. pektyny, gumy roślinne, beta-glukany. Rozpuszczając się w wodzie mają zdolność do tworzenia lepkich, podobnych do żelu substancji.

Te żele właśnie spowalniają tempo trawienia i wchłaniania węglowodanów To bezpośrednio przyczynia się do obniżenia i spowolnienia wzrostu stężenia glukozy w surowicy krwi po posiłku. Prowadzi to jednocześnie również do zmniejszenia odpowiedzi insulinowej.

Dzieje się tak, ponieważ spożycie błonnika opóźnia opróżnianie żołądka. Dotyczy to zarówno osób zdrowych jak i obciążanych cukrzycą typu 2. W badaniach zaobserwowano poprawę nie tylko glikemii po posiłkowej, ale również hemoglobiny glikowanej.  Hemoglobina glikowana odzwierciedla średnie stężenie glukozy w okresie poprzedzających 3 miesięcy.

Dieta z dużą zawartością błonnika i węglowodanów złożonych nie tylko zmniejsza ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2, ale może również zmniejszać zapotrzebowanie na insulinę.

 

Jakie rodzaje błonnika i jak oddziałują na gospodarkę węglowodanową:  

  1. Substancje obniżające po posiłkowe stężenie glukozy –> betaglukany, pektyny, dekstryny oporne, psyllium.

  2. Substancje obniżające stężenie glukozy na czczo i stężenie po posiłkowe, zwiększające wrażliwość na insulinę –> gumy.

  3. Substancje obniżające stężenie glukozy i insuliny na czczo –> inulina.

  4. Substancje obniżające indeks glikemiczny produktów (do których została dodana) –> skrobia oporna.

A teraz w wersji bardziej zrozumiałej, czyli źródła tych substancji:

 

  1. Zboża (owies, jęczmień), grzyby, algi, owoce, łupiny nasion babki jajowatej.

  2. Nasiona, guma guar.

  3. Cykoria, topinambur, cebula, szparagi, banany, pomidory.

  4. Niedojrzałe banany, starte surowe ziemniaki, pestki, orzechy (całe), produkty po ich podgrzaniu: ziemniaki, ryż, kasze.

Podsumowując dodam tylko, że podstawą terapii stosowanej we wszystkich typach cukrzycy, jest obniżenie stężenia glukozy do wartości prawidłowych. Efekt taki możliwy jest do uzyskania m.in. dzięki stosowaniu prawidłowego żywienia. Jednym z jego elementów jest zwiększenie podaży błonnika i węglowodanów złożonych (w miejsce prostych). Pamiętajmy, że dieta osób chorych na cukrzycę to dieta racjonalna, więc zalecenia te również stosujemy do osób zdrowych.

Jeżeli ciekawi Cię ciąg dalszy cyklu to zapraszam tutaj, gdzie znajdziesz informację jakie będą dalsze treści związane z błonnikiem.

Zapraszam do lektury i dzielenia się swoimi pytaniami i obserwacjami w komentarzach na moim fanpage-u na Facebooku lub Instagramie.

Jeżeli lubisz czytać ciekawostki o zdrowym życiu i odżywianiu zapraszam do lektury innych moich wpisów. A jeżeli potrzebujesz wsparcia przy ułożeniu zdrowej diety to zapraszam do kontaktu współpracy.

Wpływ błonnika na gospodarkę węglowodanową | DietPro

Bibliografia:

  1. H. Ciborowska, A. Rudnicka, Dietetyka. Żywienie zdrowego i chorego człowieka.

  2. Interna Szczeklika 2020

  3. Forum Zaburzeń Metabolicznych 2010, tom 1, nr 3,

  4. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/24901089/

  5. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/22218620/

  6. http://www.phie.pl/pdf/phe-2011/phe-2011-2-267.pdf

Wpływ błonnika na gospodarkę węglowodanową. Cz. III Read More »

Błonnik i jego wpływ na cholesterol. Cykl o błonniku część 2 | DietPro

Błonnik i jego wpływ na cholesterol. Cz. II

Jak błonnik wpływa na cholesterol?

Błonnik to w dużym skrócie pozostałości komórek roślinnych, które są oporne na działanie enzymów trawiennych człowieka. Możemy spotkać się z różnym podziałem błonnika w literaturze. Z punktu widzenia wpływu na nasz organizm bardzo przydatny jest podział na frakcję rozpuszczalną i nierozpuszczalną w wodzie. Każda z tych frakcji inaczej oddziałuje na nasz organizm.

Dzisiaj zajmiemy się frakcją rozpuszczalną, ponieważ to ona wpływa na gospodarkę lipidową.

I jak to działa?

Frakcja rozpuszczalna błonnika to m.in. pektyny, gumy roślinne, beta-glukany. Rozpuszczając się w wodzie mają zdolność do tworzenia lepkich, podobnych do żelu substancji. Ta zdolność błonnika do wytwarzania lepkich roztworów uważana jest za główny mechanizm obniżający cholesterol w surowicy. Z badań wynika, że odpowiednie spożywanie błonnika może obniżyć poziom cholesterolu ogółem i jego frakcji LDL o około 5-10%.

Kolejna ważną kwestią jest zjawisko wiązania kwasów żółciowych przez błonnik.

Błonnik rozpuszczalny ułatwia eliminację soli żółciowych z kałem. Kwasy żółciowe normalnie wchłaniane są w jelicie cienkim (w dystalnej jego części) w procesie zwanym krążeniem jelitowo-wątrobowym. Natomiast kwasy żółciowe, które zostaną związane z błonnikiem nie wchłaniają się ponownie w jelicie cienkim. Wiąże się to z tym, że wątroba musi wykorzystać endogenny cholesterol do uzupełnienia puli kwasów żółciowych. To z kolei prowadzi do obniżenia poziomu krążącego cholesterolu.

Dodatkowo w badaniach badacze zaobserwowali spadek triglicerydów przy zastosowaniu diety wysokobłonnikowej.

Badania także pokazują, że zmiana diety na taką, która zawiera odpowiednie ilości i źródła błonnika może być uzupełnieniem monoterapii statynami. Ma to na celu obniżenie cholesterolu całkowitego i frakcji LDL. Dodatkowym celem jest zmniejszenie przepisanej dawki statyn oraz zmniejszenie działań niepożądanych i poprawy tolerancji leku.

Pamiętajmy, że zaburzenia gospodarki lipidowej (wysoki poziom cholesterolu LDL) są jednym z najczęstszych czynników chorób sercowo-naczyniowych, w tym miażdżycy. Dieta, ruch, eliminacja z diety tłuszczów TRANS to jedne z podstawowych działań, które powinniśmy podjąć, aby minimalizować ryzyko wystąpienia u nas tych chorób. Bardzo ważnym elementem jest też redukcja masy ciała, jeżeli mamy nadwagę lub jesteśmy otyli. W tym oczywiście odpowiednie spożycie błonnika może być wielce pomocne.

Jakie produkty bogate w błonnik frakcji rozpuszczalnej powinny znaleźć się w naszej diecie:
  1. Rośliny strączkowe suche i następnie ugotowane, np. fasola, ciecierzyca, soczewica.

  2. Owoce takie jak: jabłka, gruszki, figi. Pamiętajmy jednak, że najwięcej błonnika rozpuszczalnego znajduje się w skórce tych owoców.

  3. Suszone owoce – jabłka, śliwki, gruszki, figi.

  4. Płatki owsiane, otręby owsiane i LEN, który zawiera naprawdę sporą ilość błonnika rozpuszczalnego.

  5. Buraki ćwikłowe, topinambur, cebula, korzeń cykorii, surowa kalarepa.

  6. Orzechy laskowe, pistacje.

Pamiętajmy jednak, że więcej nie znaczy lepiej. Zbyt duża ilość błonnika w diecie może prowadzić do mniejszego wchłaniania tłuszczów. To może mieć wpływ na gorsze wchłanianie witamin, które rozpuszczają się właśnie w tłuszczach, czyli bardzo ważnych dla naszego organizmu: A, D, E, K. Dodatkowo nieumiejętne, zbyt drastyczne zwiększenie z dnia na dzień ilości błonnika w diecie może mieć bardzo przykre dla naszego układu trawiennego skutki w postaci zaparć czy wzdęć. Wynika to m.in. z tego, że zwiększając ilość błonnika powinniśmy odpowiednio zwiększyć ilość wypijanych płynów o czym często zapominamy.

Zatem błonnik ma wpływ na cholesterol. Jego oddziaływanie ma znaczenie, więc dobrze zadbać o dostarczanie go z dietą.

Oczywiście na dbałość o nasz profil lipidowy ma wpływ nie tylko spożycie błonnika, ale… to temat na inny wpis.

Jeżeli ciekawi Cię ciąg dalszy cyklu to zapraszam tutaj, gdzie znajdziesz informację jakie będą dalsze treści związane z błonnikiem.

Zapraszam do lektury i dzielenia się swoimi pytaniami i obserwacjami w komentarzach na moim fanpage-u na Facebooku lub Instagramie.

Jeżeli lubisz czytać ciekawostki o zdrowym życiu i odżywianiu zapraszam do lektury innych moich wpisów.

A jeżeli potrzebujesz wsparcia przy ułożeniu zdrowej diety to zapraszam do kontaktu i współpracy.

Wpływ błonnika na profil lipidowy | DietPro

Bibliografia:

  1. Trowell H., Definitions of fibre, Lancet, 1974, 303, 503.

  2. Capuano E.,The behavior of dietary fiber in the gastrointestinal tract determines its physiological effect, Crit. Rev. Food Sci. Nutr. 2017, 57, 16, 3543–3564.

  3. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC6566984/

  4. https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/27807734/

  5. Janion M., Eliminacja czynników ryzyka chorób serca: niefarmakologiczne i farmakologiczne postępowanie w zaburzeniach lipidowych, Acta Scientifica Academiae Ostroviensis nr 28, 19-26, 2007

  6. Normy żywienia dla populacji Polski i ich zastosowanie pod red. Jarosz M., Rychlik E., Stoś K., Charzewska K., Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny, 2020

Błonnik i jego wpływ na cholesterol. Cz. II Read More »

Cykl o błonniku. Wprowadzenie | DietPro

Cykl o błonniku. Wprowadzenie

Każdy z nas pewnie słyszał o odchudzającym działaniu błonnika, typu: „Jedz błonnik a zmniejszy Ci się apetyt i w efekcie schudniesz”.

Wielu z Was też pewnie słyszało o tym, że błonnik jest dobry dla jelit. Gdy masz problemy z zaparciami jedz więcej błonnika.

Tylko czy mamy świadomość czym jest naprawdę ten błonnik? Jakie jego frakcje są dobre i na co? Co dobrego może wynikać z tego, że będziemy spożywać jego odpowiedni rodzaj i ilość w zależności od tego jakie mamy problemy i potrzeby? No i wreszcie jakie są jego najlepsze źródła? I dlaczego nie jest dobrym pomysłem zwiększanie jego ilości w diecie z dnia na dzień?

Zapraszam na cykl artykułów o błonniku i jego wpływie na nasz organizm.

Na grafice możesz zobaczyć podstawowe funkcje błonnika. To oczywiście tylko cześć jego funkcji. Zależy mi, żeby po lekturze całego cyklu błonnik kojarzył Ci się nie tylko z leceniem zaparć i zmniejszanie masy ciała. Te mniej popularne właściwości błonnika są ogromnie dla nas ważne i pożyteczne.

Dlatego w następnych częściach dowiesz się o:

 

  1. Wpływie błonnika na gospodarkę lipidową, czyli na cholesterol i trójglicerydy.

  2. O jego znaczeniu przy regulacji poziomu glukozy i czy może wpływać na zwiększanie wrażliwości tkanek na insulinę i co to znaczy?

  3. Czy błonnik fermentuje i jaki to ma wpływ na naszą mikrobiotę jelitową?

  4. Jakie w naszej szerokości geograficznej są najlepsze jego źródła?

  5. A także jak mądrze i bezpiecznie wkomponowywać go w dietę.

Brzmi ciekawie?

Zapraszam do lektury i dzielenia się swoimi pytaniami i obserwacjami w komentarzach na moim fanpage-u na Facebooku lub Instagramie.

Jeżeli lubisz czytać ciekawostki o zdrowym życiu i odżywianiu zapraszam do lektury innych moich wpisów. A jeżeli potrzebujesz wsparcia przy ułożeniu zdrowej diety to zapraszam do kontaktu i współpracy.

Cykl o błonniku. Wprowadzenie Read More »

3 proste triki jak jeść mniej w święta i potem? | DietPro

Proste triki jak jeść mniej w święta i potem?

Chcesz poznać 3 proste triki jak jeść mniej w święta i w ogóle?

To, że będziemy w święta świętować i większość z nas poluzuje trochę pasek to niemal pewne. Oczywiście znajdą się też wyjątki, ale nie o tym dzisiaj.

Co zrobić, żeby chociaż trochę pomóc sobie samemu i nie przekroczyć tej czerwonej linii. Linii po której będzie trudno wstać z przejedzenia z kanapy? Poznaj proste triki jak jeść mniej w święta i potem.

Po pierwsze warto sobie powiedzieć, że jeżeli większość czasu odżywiamy się racjonalnie i zdrowo (zasada 80/20) to nic się wielkiego nie stanie, jeżeli w święta zjemy trochę więcej.

Jeżeli natomiast jesteśmy od dłuższego czasu na restrykcyjnej diecie, lub „ciągle się odchudzamy”. A dodatkowo w święta rzucimy się niekontrolowanie na jedzenie, to już efekt w postaci dodatkowych kilogramów może być zauważalny.

Dlaczego tak się dzieje, że jednym przybędzie a innym nie?

Z prostej przyczyny! Nasz organizm na restrykcyjnych dietach przełącza się w tryb oszczędzania. Zachowuje się wówczas tak jak w odległych czasach, kiedy człowiek nie miał regularnego dostępu do żywności. W tych okresach organizm zwalniał metabolizm oraz gromadził tkankę tłuszczową. Tak właśnie się dzieje na źle zbilansowanych i zbyt mało kalorycznych dietach. Nasz metabolizm zwalnia i każdą dodatkową porcję pożywienia magazynuje w postaci dodatkowej tkanki tłuszczowej.

Tak więc pamiętajmy, że dobrze dobrana dieta to podstawa.

Jest ona w stanie uchronić nas przed takimi sytuacjami.

Oczywiście dla naszego komfortu psychicznego nawet najlepsza dieta, gdy stosowana jest zbyt restrykcyjnie też nie wpływa korzystnie na naszą psychikę. Jak wiecie z mojego poprzedniego artykułu trawienie zaczyna się w głowie.

Przyjrzyjmy się teraz faktom. Jaką mamy „szanse” przybrać i ile przez święta?

1 kg tkanki tłuszczowej to około 7.000 kcal.

Jeżeli Twoja zwyczajowa dieta to około 2.000 kcal dziennie to trzeba zjeść mniej więcej drugie tyle, aby przez święta przytyć 1 kg. Innymi słowy trzeba zjeść dwa razy więcej, codziennie przez 3 dni. Nie wygląda tak źle, prawda?

Niemniej jednak pamiętajmy, że dotyczy to oczywiście osób zdrowych, bez zaburzeń metabolicznych, hormonalnych, stanów zapalnych itp. W takich bowiem sytuacjach organizm często nie działa już tak racjonalnie.

Po drugie, gdy już wiemy z czym mamy do czynienia to przyjrzyjmy się prostym sposobom na to, żeby trochę sobie pomóc. I przy okazji nie obciążać tak, naszego i tak już zapracowanego układu trawiennego.

Czy słyszeliście kiedyś o iluzji Delboeuf’a?

Skracając cały wywód – odkrył on, że koło otoczone mniejszym okręgiem wydaje się znacznie większe.

Jak to się ma do jedzenia?

Otóż naukowcy zbadali, że kiedy wybieramy mniejszy talerz to wówczas nakładamy na niego mniej jedzenia. Mniej niż wtedy, kiedy do dyspozycji mamy talerz większy. Dzieje się tak, ponieważ wzrok nas oszukuje. Zatem pomóżmy sobie i wybierajmy mniejsze talerze, a na pewno zjemy mniej.

Zresztą nie mogę nie wspomnieć o tym, że restauratorzy znają i wykorzystują bardzo szeroko tą zasadę.  Robią to podając jedzenie na większych talerzach. A już nagminnie jest ona stosowana w barach, gdzie sami sobie nakładamy jedzenie. Wówczas talerze są po prostu duże. Mamy wtedy wrażenie, że na dużym talerzu jedzenia jest mniej i dokładamy kolejna porcję.

Po trzecie kolor ma znaczenie.

Naukowcy również udowodnili, że kolor wpływa na ilość spożywanego pokarmu i zaostrza bądź zmniejsza apetyt.

Zatem, aby porcja wydawała nam się mniejsza wybierajmy talerze w kolorach kontrastowych w stosunku do jedzenia! Udowodniono, że wówczas położymy na takim talerzu mniej aż o 20%.

W czasie świąt może mieć to znaczenie, zwłaszcza przy kolejnej porcji makowca czy serniczka.

Tak samo działa to w przypadku koloru talerza i obrusu czy blatu stołu. Wybierajmy obrus w kolorze naszej zastawy. Wówczas znowu możemy liczyć na to, że spożywane przez nas porcje będą mniejsze o 10%.

Po czwarte, nie zapominajmy o wodzie, o której pisałam tutaj. Jeżeli będziemy ją pić regularnie to również zwiększymy nasze szanse na mniejszą konsumpcję.

To wszystko to triki, które możemy z powodzeniem i małym kosztem wdrożyć do naszych codziennych zwyczajów. Na pewno wyjdzie nam to na zdrowie.

Pamiętajmy jednak, że zdrowa, indywidualnie dobrana dieta to podstawa.

Zapraszam do współpracy osoby, które chciałyby wdrożyć u siebie racjonalne i zdrowe odżywianie. Zapewniam, że to nie boli i jest naprawdę proste.

Szczegóły znajdziecie tutaj.

Więcej ciekawych porad żywieniowych i zdrowotnych znajdziecie na moim Facebook

lub Instagramie.

Zdjęcia:

Photo by Henley Design Studio

By Washiucho – Praca własna, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=6807296

Jak jeść mniej w święta | DietPro

Proste triki jak jeść mniej w święta i potem? Read More »

Woda prosty sposób na zdrowie | DietPro

Dietetyka w praktyce – WODA -prosty sposób na zdrowie!

Czy picie wody pomoże zrzucić nam zbędne kilogramy?

Naukowcy są podzieleni. Przeglądając dostępne badania w bazach naukowych można stwierdzić, że na pewno nam to nie zaszkodzi. Badania wykazują średnio 5,15% utraty masy ciała przy zwiększonej podaży wody, jednak ze względu na krótki okres obserwacji i niską jakość danych nie można jednoznacznie tego stwierdzić.

Jednak przyjrzyjmy się w czym woda może nam pomóc albo raczej jaki negatywny wpływ na nasz organizm ma jej niedobór.

To, że woda jest składnikiem niezbędnym do życia wiemy wszyscy. Już w szkole podstawowej na pewno usłyszeliśmy, że stanowi ona około 65-70% masy ciała człowieka (inna proporcja jest u dzieci i osób starszych) i że wszystkie procesy w organizmie zachodzą w środowisku wodnym.

To jak jest ważna można zrozumieć na przykładzie tego, że bez stałego pożywienia człowiek może przeżyć około 30 dni, a bez wody tylko od 3 do 5 dni.

Niewielki jej deficyt, czyli 2-3% przeważnie jest niezauważalny, chociaż mogą pojawić się pierwsze objawy odwodnienia, tj. zmęczenie czy ból głowy.

Często przy bólu głowy zanim sięgniemy po kolejną tabletkę przeciwbólową wystarczy napić się wody, bo może to być pierwszy objaw odwodnienia.

Przy większym deficycie wody możemy spodziewać pojawienia się pragnienia, możemy odczuwać suchość w ustach a także nudności, skurcze mięśni czy zawroty głowy.

Tak też często się dzieje podczas intensywnego wysiłku fizycznego, gdy nie zadbamy o odpowiednie nawodnienie. Przy wysiłku fizycznym powinniśmy pić regularnie małymi dawkami, nawet bez odczuwania pragnienia.

Gdy dochodzi do deficytu wody powyżej 5% mocno spada objętość oddawanego moczu oraz obniża się ciśnienie krwi, pojawić się może tachykardia i senność.

Utrata wody powyżej 10% jest poważnym zagrożeniem dla życia.

Pamiętajmy, że każdy ubytek wody powinien być na bieżąco uzupełniany, bo nasz organizm nie potrafi jej skutecznie magazynować. Dlatego u zdrowego człowieka bilans wodny powinien być zerowy, czyli tyle ile wydalamy tyle uzupełniamy. Codziennie. Nie można napić się na zapas. Pamiętajmy też, że najlepiej pić małymi dawkami i regularnie.

Często narzekamy też na obrzęki, czy na to, że puchniemy. Mówimy wtedy, że zatrzymuje się nam woda w organizmie. Przyczyną okazuje się w wielu przypadkach zbyt małe jej spożycie, ponieważ organizm zatrzymuje ją ze względu na jej niedobór. W takich sytuacjach rozwiązaniem jest zwiększenie przyjmowanej jej ilości.

Gdzie znajdziemy wodę? To pytanie wydaje się banalne, prawda? Oczywiście w napojach – stanowią one od 70 do 80% źródeł wody dla naszego organizmu. Od 20 do 30% wody organizm pozyskuje z produktów żywnościowych (owoce, warzywa, nabiał itp.) oraz z tzw. wody metabolicznej, która jest jednym z produktów przemian biochemicznych w komórkach (około 250-350 ml dziennie).

Dla przykładu z 100 gram tłuszczu w wyniku komórkowego utleniania substratów energetycznych powstaje ok. 110 gram wody; z 100 gram białka – 41 gram wody; a z 100 gram spożytych węglowodanów około 55 gram wody.

Ile zatem powinniśmy dziennie wody spożywać?

Normy mówią, że około 2,5 litra na dobę wody znajdującej się w napojach i pokarmach stałych.

Jak najlepiej ustalić zapotrzebowanie dla siebie samego? Możemy posłużyć się prostymi wzorami:

1 mililitr / 1 spożytą kcal

lub

30 mililitrów / 1 kg masy ciała

Jeżeli nasz dzienny jadłospis zawiera 2000 kcal, to powinniśmy wypić 2 litry płynów lub jeżeli ważymy 70 kg to powinniśmy przyjąć dziennie 2,1 litra płynów dziennie. Warto zastosować wzór, z którego wychodzi nam większa ilość.

To ogólna zasada, ale jak zawsze występują od niej wyjątki. A mianowicie na ilość spożywanej wody mają wpływ: aktywność fizyczna, temperatura otoczenia (np. upał), duża ilość błonnika w diecie, stan zdrowia (biegunka, gorączka, wymioty), spożycie alkoholu, płeć (mężczyźni mają większe zapotrzebowanie) – w tych wszystkich przypadkach zapotrzebowanie na wodę wzrasta.

Jeżeli nie mamy przeciwskazań zdrowotnych należy pić wodę mineralną zawierająca jak najwięcej minerałów. Można też do wody źródlanej (z kranu) dodać szczyptę soli himalajskiej, ponieważ jest ona bogata w mikroelementy.

Woda ma bardzo korzystny wpływ na stan naszej skóry, na pracę nerek. Jedną z jej ważnych funkcji jest usuwanie toksyn z naszego organizmu.

Pamiętajmy, że najzdrowsza i najbardziej właściwa dla naszego organizmu jest woda. Nie soki, słodkie czy gazowane napoje. One są przeważnie źródłem pustych kalorii. Jeżeli tylko spożywamy tego typu produkty, to gdy zastąpimy je wodą w bardzo krótkim czasie zaobserwujemy spadek masy ciała oraz lepsze samopoczucie.

Regularne picie wody przyniesie nam same korzyści. Poprawi się stan naszej skóry, lepiej będziemy trawić, nerki będą sprawniej pracować, możemy pozbyć się cellulitu, pozbędziemy się zmęczenia, poprawimy wydolność, wzmocnimy koncentrację i pozbędziemy się bólów głowy. Nasz organizm będzie sprawniej usuwał toksyny. A dodatkowo nasz apetyt będzie mniejszy. Zatem na zdrowie!

Jeżeli zainteresował Cię ten artykuł zachęcam do lektury innych moich wpisów.

Dietetyka w praktyce – WODA -prosty sposób na zdrowie! Read More »

W czym pomoże nam witamina D3 i czy jest ważna przy COVID-19?

Czy witamina D3 to witamina?

Otóż nie do końca. Witaminy zgodnie z definicją to substancje, które muszą być dostarczane do organizmu z zewnątrz, ponieważ organizm nie ma możliwości sam ich wytworzyć. Natomiast witamina D3 powstaje w naszej skórze pod wpływem światła słonecznego. Z tego też względu uważa się, że jest ona hormonem.
Wytwarzanie witaminy D3 przez nasz organizm, czy ściślej mówiąc jej syntezowanie, nie jest jednak jednakowe dla wszystkich. Badania potwierdzają, że wpływ ma na to wiele czynników, takich jak m.in.:

  • pora dnia i roku,
  • szerokość geograficzna – nasłonecznienie,
  • pigmentacja skóry,
  • wiek.

Dodatkowo ubranie oraz kremy z filtrem UV hamują jej wytwarzanie. Nadmierna ilość tkanki tłuszczowej również może prowadzić do zmniejszenia stężenia witaminy D3. Wynika to stąd, że tkanka tłuszczowa ma zdolność do magazynowania tej witaminy, a wówczas jej biologiczna aktywność spada do zera.

Zanim jednak odpowiemy sobie na pytanie: czy i ile suplementować witaminy D3, warto wiedzieć do czego jest nam ona potrzebna.

Do podstawowych funkcji witaminy D3 możemy zaliczyć:

  • zwiększenie wchłaniania wapnia w jelitach
  • jest niezbędna dla funkcjonowania układu kostnego,
  • zmniejsza wydalanie wapnia z moczem,
  • wzmacnia system immunologiczny,
  • działa przeciwzapalnie.

Dodatkowo jak wynika z badań notuje się korzystny wpływ witaminy D3 w chorobach takich jak:

  • stwardnienie rozsiane,
  • RZS (reumatoidalne zapalenie stawów),
  • nieswoiste choroby zapalne jelit,
  • cukrzyca typu I,
  • łuszczyca.

Niski poziom witaminy D3 powoduje liczne konsekwencje w naszym zdrowiu m.in. większe ryzyko kardio-diabetologiczne, wzrost zachorowalności z powodu chorób autoimmunologicznych, nowotworowych, cukrzycy typu 1, choroby Crohna, stwardnienia rozsianego, schizofrenii i depresji, ale również większą zachorowalność na reumatoidalne zapalenie stawów, łuszczycę, fibromialgię oraz zespół przewlekłego zmęczenia. Niewystarczająca podaż witaminy D i jej niskie stężenie w surowicy krwi istotnie zaburzają równowagę fizjologiczną organizmu i zwiększają ryzyko rozwoju wielu chorób przewlekłych.

U osób dorosłych niedobór witaminy D jest podawany jako jeden z głównych czynników podnoszących ryzyko złamań ze względu na zmniejszenie wytrzymałości szkieletu a także większej liczby upadków.

Wchłanianie witaminy D odbywa się w jelicie czczym i końcowej części jelita krętego. Jest ona dobrze wchłanialna, ponieważ aż 80% wchłania się z dawki doustnej.

Warto tu wspomnieć, że ze względu na mechanizm wchłaniania (w jelicie) mogą wystąpić problemy z jej przyswajaniem u osób, które cierpią na choroby przewodu pokarmowego. Problemy te mogą prowadzić do jej niedoboru. Wśród tych jednostek wymienia się: nieswoiste choroby zapalne jelit, choroba trzewna, choroby wątroby, trzustki. W tych przypadkach utrzymanie prawidłowego stężenia witaminy D jest utrudnione, ponieważ wiąże się to z zaburzeniami wchłaniania substancji odżywczych przez błonę śluzową jelita.

Co może nam pomóc zwiększyć poziom witaminy D3 i jak zapobiec jej sezonowym niedoborom? Odpowiedź chciałoby się powiedzieć jest oczywista:

  • dieta bogata w witaminę D i
  • stosowanie jej suplementów.

Najlepszym źródłem witaminy D3 jest tran i tłuste ryby. W niewielkich ilościach występuje też w żółtku jaja, tłustych serach czy mleku. Witamina D to pochodna cholesterolu, dlatego nie występuje w roślinach. Wegetarianie zatem powinni stosować suplementy diety.

Badania pokazują ciekawą rzecz, że nawet wysoka synteza skórna latem, czyli ekspozycja na słońce minimum 90 minut dziennie, przy odsłoniętym ciele w 35% wciąż będzie wymagać suplementacji zimą w dawce około 1300 IU, aby podtrzymać zbudowany latem poziom tej witaminy. Natomiast niska ekspozycja (18% odsłoniętego ciała i 20 minut dziennie) latem, wymaga suplementacji przez cały rok na poziomie około 2500 IU dziennie.

Teraz odpowiedzmy sobie na pytanie w której grupie się znajdujemy i czy rzeczywiście „wystawiamy się na słońce” w takiej ilości i z taką regularnością? Przypomnę, że stosowanie kremów z filtrem UV blokuje wchłanianie witaminy, jak również noszenie okularów przeciwsłonecznych.

Badania pokazują też wyraźnie, że w Polsce, ze względu na jej położenie geograficzne, nie ma możliwości efektywnego zbudowania bazy dla poziomu witaminy D3 nawet latem. Dlatego, aby zapewnić prawidłowe stężenie i go utrzymać należy suplementować witaminę cały rok i dbać o bogatą w tą witaminę dietę.

Jakie są właściwe poziomy witaminy D3?

Przede wszystkim trzeba jasno podkreślić, że każda suplementacja i ustalenie dawek powinno odbywać się po wcześniejszym sprawdzeniu poziomu danego składnika. Zatem, jeżeli chcemy dobrać odpowiednią dawkę powinniśmy oznaczyć poziom witaminy D3 z krwi. W zależności od laboratorium za właściwy uznaje się poziom 30-50 ng/mL lub 30-100 ng/mL, nie określając grup wiekowych.

Biorąc jednak pod uwagę, że niedobór witaminy D3 jest powszechnym problemem zdrowotnym w Polsce, ale też na świecie, w 2018 roku opublikowano nowe wytyczne co do poziomów suplementacji tą witamina dla Polski.

Dla zdrowych osób dorosłych (19-65 lat) dawka całoroczna powinna wynosić między 800 a 2000 IU/dobę. Seniorzy powyżej 75 r.ż powinni już suplementować między 2000 a 4000 IU/dobę. Poziom suplementacji jest inny dla dzieci, młodzieży, osób chorych, osób otyłych, kobiet w ciąży czy podczas laktacji.

Wytyczne mówią również o konieczności w czasie suplementacji i leczenia witaminą zapewnienia odpowiedniej podaży wapnia w diecie, a w przypadku braku takiej możliwości o uzupełnieniu suplementacji farmakologicznej solami wapnia, najlepiej w kilku dawkach podzielonych, które należy przyjmować́ w czasie posiłków.

Wiele badań wskazuje na konieczność łączenia suplementacji witaminy D3 z witaminą K2MK7. Natomiast Polskie zalecenia w tym zakresie nie widzą takiej konieczności.

I na końcu warto zadać pytanie co na to wszystko Covid-19?

Otóż z dostępnych na ten moment publikacji i szczątkowych odniesień do badań można podsumować, że wszyscy odnoszą się bardzo ostrożnie powołując się na konieczność przeprowadzenia dokładniejszych i szerszych badań. Jednak dostępne źródła raczej jednogłośnie stawiają tezę, że poziom witaminy D3 w naszym organizmie ma wpływ na intensywność i przebieg choroby.

Przytoczę Wam tu kilka z tez, które pojawiają się w publikacjach:

  1. Dzięki kilku mechanizmom witamina D może zmniejszyć ryzyko infekcji. Mechanizmy te obejmują indukowanie katelicydyny i defensyn, które mogą obniżać tempo replikacji wirusa i zmniejszać stężenie cytokin prozapalnych, które wywołują stan zapalny uszkadzający wyściółkę płuc, prowadząc do zapalenia płuc, a także zwiększając stężenie cytokin przeciwzapalnych.
  2. Stwierdzono, że niedobór witaminy D przyczynia się do zespołu ostrej niewydolności oddechowej, a wskaźniki śmiertelności wzrastają wraz z wiekiem i współistniejącymi chorobami przewlekłymi, z których oba są związane z niższym stężeniem 25 (OH) D,
  3. Suplementacja witaminą D zwiększa również ekspresję genów związanych z przeciwutlenianiem (reduktaza glutationu). Zwiększona produkcja glutationu pozwala uniknąć stosowania kwasu askorbinowego (witaminy C), który ma działanie przeciwbakteryjne i został zaproponowany w celu zapobiegania i leczenia COVID-19.
  4. Kilka badań podaje, że osoby z chorobami przewlekłymi mają niższe stężenie 25 (OH) D niż osoby zdrowe.

Suplementacja przy ryzyku grypy lub Covida-19 rekomendowana jest w większych dawkach niż standardowe i tak np. podaje się, że:

„Aby zmniejszyć ryzyko infekcji, zaleca się, aby osoby zagrożone grypą i / lub COVID-19 rozważyły ​​przyjmowanie 10000 IU/dobę witaminy D3 przez kilka tygodni w celu szybkiego podniesienia stężenia 25 (OH) D, a następnie 5000 IU. Celem powinno być podniesienie stężenia 25 (OH) D powyżej 40–60 ng/ml (100–150 nmol/l). W leczeniu osób zarażonych COVID-19 przydatne mogą być wyższe dawki witaminy D3.”

Zwracam jednak uwagę, że autorzy tej publikacji dodają zastrzeżenie:

„W celu oceny tych zaleceń należy przeprowadzić randomizowane badania z grupą kontrolną oraz badania na dużej populacji.”

Pamiętać bowiem należy, że przedawkowanie witaminy D3 nie jest obojętne dla naszego organizmu. Witamina D3 jest witaminą rozpuszczalną w tłuszczach, a to oznacza, że można ją przedawkować. To bardzo ważne przy jej przyjmowaniu, bo znaczy to tyle, że aby się wchłonęła należy przyjąć ją z posiłkiem, który zwiera tłuszcze. Badania pokazują jednak, że ekspozycja na słońce nie może doprowadzić do jej przedawkowania.

Podsumowując, ze względu na poważne konsekwencje niedoborów witaminy D3 jak również fakt, że na jej niedobory cierpią całe populacje, rutyną dla nas powinno być jej suplementowanie. Dawki powinny być jednak dobrane indywidualnie, w zależności od jej wyjściowego poziomu, wieku, płci, masy ciała, stanu zdrowia, miejsca zamieszkania. W czasie epidemii coivd-19 tym bardziej powinniśmy zadbać o jej właściwe poziomy. Na pewno wyjdzie nam to na zdrowie! Dlatego oznaczajmy poziomy witaminy D3 we krwi, stosujmy zrównoważona dietę oraz wystawiajmy się na słońce!

W czym pomoże nam witamina D3 i czy jest ważna przy COVID-19? Read More »

Kurkuma – przyprawa do zadań specjalnych

W czym może nam pomóc kurkuma i jakie ma zastosowanie?

Ta bardzo popularna przyprawa, która nazywana jest też złotem Indii, oprócz tego, że szeroko używana jest na całym świecie kryje w sobie pewien sekret. W kurkumie bowiem występuje kurkumina, czyli aktywny składnik, który jest odpowiedzialny za jej właściwości lecznicze

Kurkumina odpowiada za żółty kolor kurkumy. Kłącze kurkumy zawiera od 0,3% do 5,4% kurkuminy. Zatem jest go stosunkowo niewiele i spożywanie samej kurkumy jako przyprawy nie przyniesie nam efektów terapeutycznych.

W dostępnych badaniach i publikacjach, których jest coraz więcej, badacze wskazują na szeroki zakres jej działania, wymienia się m. in. silne działanie antybakteryjne, przeciwwirusowe, przeciwgrzybiczne, ma też właściwości przeciwutleniające, przeciwzapalne, przeciwnowotworowe oraz przeciwmiażdżycowe. Badania wykazują również korzystne działanie w zakresie chorób ośrodkowego układu nerwowego oraz wskazują, co ważne, na niewiele skutków ubocznych jej stosowania. Dodatkowo jest kilka badań, które pokazują, że nawet dawki do 8 gr dziennie są ciągle bezpieczne.

Jak zatem pomaga nam kurkumina w walce np. ze stanami zapalnymi w naszym organizmie? Nie wchodząc za bardzo w szczegóły działania naszego systemu immunologicznego, który jest odpowiedzialny m.in. za radzenie sobie ze zwalczaniem różnego rodzaju stanów zapalnych można powiedzieć, że stan zapalny jest reakcją naszego organizmu, który ma doprowadzić do zwalczenia i eliminacji czynnika chorobotwórczego oraz do naprawy uszkodzonych tkanek. Przyczyny stanu zapalnego mogą być różnego rodzaju i wynikać zarówno z czynników zewnętrznych jak wewnętrznych organizmu, np. pasożyty, bakterie, wirusy, grzyby, działanie zewnętrznych substancji niebezpiecznych a także mogą pochodzić z wewnątrz organizmu tzn. z nieprawidłowo działającego układu immunologicznego, który m.in. atakuje własne komórki, tkanki mylnie rozpoznając je jako zagrażające (tzw. autoagresja). Organizm angażuje do walki ze stanem zapalnym neutrofile i makrofagi a potem leukocyty. Często efektem tego działania jest podwyższona temperatura, zaczerwienienie a także ból i tkliwość miejsca zajętego stanem zapalnym. W normalnych warunkach, czyli u zdrowej osoby, stan zapalny powinien doprowadzić do usunięcia czynnika, który go aktywował. Problem jednak pojawia się, gdy organizm nie jest w stanie usunąć patogenu, co może doprowadzić do tzw. przewlekłego stanu zapalnego, który z kolei poprzez swoje jak sama nazwa wskazuje działanie długotrwałe oraz jednocześnie ciągłe stymulowanie do produkcji czynników prozapalnych może być przyczyną rozwoju chorób przewlekłych oraz autoimmunologicznych.

I tu z pomocą może przyjść nam kurkumina i jej mechanizm działania prozapalnego, polegającego m.in. na hamowaniu produkcji prozapalnych cytokin.

Z wielu badań i opracowań dostępnych w bazach naukowych wymienia się działanie kurkuminy w następujących jednostkach chorobowych (czy to jako zmniejszenie ryzyka wystąpienia czy jako prewencja lub wspomagająco w leczeniu):

  • cukrzyca

  • choroby Alzheimera i Parkinsona,

  • epilepsja,

  • działa ochronnie na wątrobę,

  • reumatologiczne zapalenie stawów,

  • depresja,

  • nowotwory

  • i wiele innych

Kurkumina jest jednym z najczęściej badanych związków roślinnych, co świadczy o dużych jej możliwościach potencjalnego zastosowania.

Skoro jest taka wspaniała to, gdzie jest przysłowiowy haczyk?

Otóż kurkumina jest słabo biodostępna. Biodostępność oznacza w jakim stopniu zawarte w żywności składniki odżywcze są wchłaniane i wykorzystywane przez organizm. Słaba biodostępność kurkuminy wynika z jej niestabilności przy fizjologicznym pH oraz niskiej rozpuszczalności w wodzie i szybkim metabolizmie.

Na szczęście są już badania, które wykazują, że fitosomalna formuła kurkuminy poprawia jej biodostępność. Skuteczność i bezpieczeństwo fitosomów kurkuminy wykazano w przypadku kilku chorób człowieka, w tym raka, choroby zwyrodnieniowej stawów, mikroangiopatii cukrzycowej i retinopatii oraz chorób zapalnych.

Pojawiają się już też ciekawe rozważania na temat zastosowania kurkuminy do walki z covid-19. Dla chcących zgłębić ten temat odsyłam do poniższego artykułu:

https://onlinelibrary.wiley.com/doi/epdf/10.1002/ptr.6745

Podsumowując, już teraz można zastosować kurkuminę do wspierania leczenia lub w zapobieganiu wystąpienia różnego rodzaju schorzeń i stanów zapalnych. Nie zalecam jednak robić tego na własną rękę. Suplementacja nie powinna zastępować zbilansowanej diety, może być jej co najwyżej wsparciem i uzupełnieniem. Dlatego dobierając właściwą suplementację należy zwrócić się do lekarza lub dietetyka i spojrzeć na organizm i to co się dzieje całościowo.

Kurkuma – przyprawa do zadań specjalnych Read More »

Dietetyka w praktyce – trawienie zaczyna się w…głowie!

Jak poprawić trawienie, jak podkręcić i przyspieszyć metabolizm, w skrócie jak jeść więcej i nie przytyć? To pytanie niejednemu spędziło sen z powiek. Sięgamy po magiczne suplementy diety mające rzekomo przyspieszyć procesy trawienne, po cudowne spalacze tłuszczu. Tymczasem odpowiedź jest banalna i na wyciągnięcie ręki! Potrzeba nam tylko trochę czasu i odrobinę uważności.

Oprócz tego, że bardzo pożądane jest, żeby dieta była dobrze zbilansowana to przede wszystkim lekkostrawna. Lekkostrawna to słowo klucz, który pomaga nam (a właściwie naszemu organizmowi) czerpać i wykorzystać jak najwięcej składników z diety.

Pierwszym magicznym sposobem, aby wzmocnić i przyspieszyć nasze trawnie jest… myślenie o jedzeniu tuż przed konsumpcją posiłku.

Myślenie o jedzeniu należy do tzw. fazy głowowej trawienia i odpowiada za 1/5 wytwarzania soków trawiennych. Jeżeli jemy szybko, w pośpiechu, nie skupiając się na posiłku przed i w trakcie jego trwania pozbawiamy się tej istotnej części odpowiadającej za trawienie. Skupiając się na posiłku powodujemy, że trawienie jest lepsze, bo dzięki temu nasz mózg „zauważa”, że jemy. Skrolowanie w telefonie, przeglądanie Internetu czy oglądanie tv w czasie posiłku mówiąc potocznie odwraca uwagę naszego mózgu od jedzenia i zaburzony zostaje sygnał wysyłany do żołądka.

Wyprzedzając pytania zasada więcej nie znaczy lepiej w tym momencie znajduje również zastosowanie! Nie znaczy to, że aby „podkręcić metabolizm” zaczniemy myśleć o jedzeniu cały czas. To może być szkodliwe, zwłaszcza dla osób z insulinoopornością, gdzie często samo myślenie o jedzeniu powoduje wyrzuty insuliny. Czyli jak zawsze należy zachować umiar i zdrowy rozsądek. Myślmy o jedzeniu na 15-30 minut przed, aby przygotować nasz układ trawienny na przyjęcie posiłku i wytworzenie soków trawiennych. 

Drugim magicznym sposobem poprawienia trawienia i odciążenia naszego układu trawiennego jest… gryzienie.

Gryzienie oczywiście posiłku i ważne jest tu, aby było ono odpowiednie. Co to znaczy odpowiednie? Otóż każdy kęs powinniśmy pogryźć około 30 razy!

Aby zobrazować tą kwestię, jeżeli zjadamy obiad poniżej 15 minut, to znaczy, że jedzenie jest przez nas bardziej połykane niż gryzione. Główny posiłek jakim jest niewątpliwie obiad – jego zjedzenie powinno nam zająć około 20-25 minut. 

Co nam daje odpowiednie gryzienie? Co najmniej 2 rzeczy:

  • Słowo klucz: odciążamy układ trawienny, nie trzeba nikomu tłumaczyć, że duże kęsy są gorzej trawione i dłużej zalegają w żołądku, zanim zostaną rozłożone na mniejsze części składowe.

  • Poprzez odpowiednie pogryzienie pokarmu, rozdrobienie przez zęby, wymieszanie ze śliną i przeżucie powodujemy, że wzrasta powierzchnia i podatność na działanie enzymów trawiennych. 

Jaki płynie z tego wniosek? Zamiast sięgać po tabletki rzekomo przyspieszające trawienie możemy zastosować te całkowicie darmowe i zdrowe sposoby, zmieniając krok po kroku nawyki, za co nasz organizm odwdzięczy się na pewno lepszym samopoczuciem, bo zamiast tracić energię na trawienie szybko  niedbale spożytego i pogryzionego pokarmu będziemy mieli energię na inne aktywności.

Dietetyka w praktyce – trawienie zaczyna się w…głowie! Read More »